Де прах старих божниць, там звів я серед пущ
З каміння бога. Був він грубим і шорсткавим –
Я освятив його трудом своїм кривавим,
І вколо нього зріс кривавих ягід кущ.
І йшла душа моя лілейна в ранніх росах –
Жрекиня молода в священнім напівсні –
Кадити божеству олії запашні,
І золотий вінець несла йому, як посаг.
Та ймення Господа душа моя таїть.
Я дзвонів не збуджу, щоб їх гримлива мідь
Одбила це ім’я на сонячному диску.
Одне лиш є ім’я для істинних богів:
Життя й вага надбань їх вірних визнавців!
Святись, життя моє, у величі і блиску!
NIENAZWANY
Na gruzach starych bożnic wzniosłem wśród rozwalin
Omszałych posąg boga… Szorstkie i chropawe
Ma kształty, lecz go trudy uświęciły krwawe,
Wklęte w oplatający go krzak dzikich malin.
A biała dusza moja przyszła w złote rano
– Kapłanka utopiona snem w wiecznej zagadce –
Czcić boga, w którym sobie podobała władcę,
Święcąc mu swych dziewiczych splotów złote wiano.
Lecz miano Pana mego me głębie milczące
Ukryły w mrokach tajni… Nie obudzę dzwonów,
By imię jego wkuły jękiem spiżu w słońce!
Bowiem jedyne godne wielkich bogów imię
To życie ich wyznawców i waga ich plonów!
O, życie moje! Bądź mi święte i olbrzymie!
(зі збірки “День душі”, 1903)