* * *
Коли грудневий вітер скаженіє,
Коли сваволить віхола шпарка,
І світ попід снігами закляка,
Й застиглому життю вже смерть видніє,
Коли найдовша ніч і пізно дніє,
Коли для всіх істот пора тяжка –
У нас, гіпербореїв, крізь завію
Хтось раптом: «Бог рождається!» – гука.
О диво! Бог рождається у грудні –
Щороку! Що ж за роди многотрудні?
Невже ніяк не вродиться малюк?
Знедолені! сліпі! глухі! каліки! –
Як вічний Бог рождається вовіки,
Чи ж може світ рождать Його – без мук?
* * *
Kiedy grudniowy wiatr najostrzej chłodzi,
Kiedy hulają zadymki, zawieje,
Gdy pod zaspami śniegu świat truchleje
I życie drętwe z śmiercią już się godzi;
Kiedy noc miary najdłuższej dochodzi
I jak najgorzej stworzeniu się dzieje:
Nagle słyszymy – my, Hiperboreje –
Ten nie do wiary okrzyk: “Bóg się rodzi!”
O, dziwo! Zawsze Bóg w grudniowej porze
Rodzi się. Czyż się urodzić nie może,
Że odnawiają się co rok te wieści?
Nieszczęśni! nędzni! chromi! ślepi! głusi! –
Bóg wieczny rodzić się przez wieczność musi,
A możeż rodzić Go świat – bez boleści?
(зі збірки “Вухо голки”, 1927)