ЛЕЖУ В САДУ...

Лежу в саду я горілиць,

Слідкуючи за птаством.

Два ймення врізав я колись

У стовбур цей вітластий.

 

У стовбур я вганяв ножа --

Вганяла в грудь мені ти.

Та час усе преобража:

Вже й букв не розрізнити.

 

Спокійно спогад цей трива,

І сад смиренням диха...

Лишень гойдається трава,

Якась могильно тиха.

 

W OGRODZIE LEŻĘ...

 

W ogrodzie leżę o wieczorze,

Patrząc w lecące ptaki,

Pod drzewem, gdziem wyrzezał w korze

Dwu imion naszych znaki.

 

Dzisiaj nie pozna ich już oko,

Czas i tu sprawił zmianę,

Chociaż je wryłem tak głęboko,

Jak ty w me serce ranę.

 

Tak dawno już. Wsłuchany w ciszę

Spokojnie śnię tę chwilę...

W krąg trawa świeża się kołysze,

Cicha jak na mogile.

Жовтень 21, 2016, 15:11

ДО МУЗИ

Несхитно певен я і вірю урочисто,

О Музо, та, якій служу безперестану,

Що зволиш ти колись прибути особисто,

Щоб скласти за труди мені подяку й шану.

 

А може, принесеш, ображена, й супліку,

Що неуважний був, лицявся надто мляво, –

Таж навіч я тебе не бачив зроду-віку,

Чи темнокоса ти, не знаю, чи білява.

 

Живу без тебе я, та сумувати – нащо?

Живу для тебе я – тож не клену розлуки.

Приходь! А хочеш щось мені закинуть – краще

Закинь мені на плечі руки.

 

DO MUZY

 

Mam pewność niezachwianą, wierzę uroczyście,

Muzo, com ci nie przestał służyć i hołdować,

Że mi się kiedyś, cudna, zjawisz osobiście,

Ażeby mi za trudy moje podziękować.

 

Lub może twa uraza skargę mi wytoczy,

Żem nie był ciekaw ciebie, natchnień mych przyczyno,

Albowiem nie widziałem cię nigdy na oczy

I nie wiem, czy brunetką jesteś, czy blondyną.

 

Powód jest, ale - przebacz! - nie lubię się smucić.

Chociaż bez ciebie, boska, lecz dla ciebie żyję.

Więc przybądź i jeżeli chcesz mi co zarzucić,

Zarzuć mi ręce na szyję.

 

(зі збірки "Барва меду", 1936)

Жовтень 21, 2016, 15:09

Коли грудневий вітер скаженіє...

* * *

Коли грудневий вітер скаженіє,

Коли сваволить віхола шпарка,

І світ попід снігами закляка,

Й застиглому життю вже смерть видніє,

 

Коли найдовша ніч і пізно дніє,

Коли для всіх істот пора тяжка –

У нас, гіпербореїв, крізь завію

Хтось раптом: «Бог рождається!» – гука.

 

О диво! Бог рождається у грудні –

Щороку! Що ж за роди многотрудні?

Невже ніяк не вродиться малюк?

 

Знедолені! сліпі! глухі! каліки! –

Як вічний Бог рождається вовіки,

Чи ж може світ рождать Його – без мук?

 

* * *

Kiedy grudniowy wiatr najostrzej chłodzi,

Kiedy hulają zadymki, zawieje,

Gdy pod zaspami śniegu świat truchleje

I życie drętwe z śmiercią już się godzi;

 

Kiedy noc miary najdłuższej dochodzi

I jak najgorzej stworzeniu się dzieje:

Nagle słyszymy - my, Hiperboreje -

Ten nie do wiary okrzyk: "Bóg się rodzi!"

 

O, dziwo! Zawsze Bóg w grudniowej porze

Rodzi się. Czyż się urodzić nie może,

Że odnawiają się co rok te wieści?

 

Nieszczęśni! nędzni! chromi! ślepi! głusi! -

Bóg wieczny rodzić się przez wieczność musi,

A możeż rodzić Go świat - bez boleści?

 

(зі збірки "Вухо голки", 1927)

Жовтень 21, 2016, 15:06

НЕХАЙ ГЛУЗУЮТЬ

Нехай глузують люди
З моїх наївних днів,
Коли я жив в облуді,
Допоки не прозрів.
 
Нехай сміються з мене,
Бо я любив ману,
А віру мав огненну
Й надію осяйну.
 
Хай шкіряться єхидно
З поразок і провин:
Все туживсь, а безплідно,
Травина між травин.
 
Хай кпинять їх зіниці
Й розтулені вуста:
Думки мої – гробниці,
А в грудях – пустота.
 
Хай порскають щосили
Й хихочуть у рукав:
Стоять хрести й могили,
Де мрії я плекав.
 
І хай регоче вихор
З моїх могильних брам...
Я й сам окрив їх сміхом
І їх оплакав – сам.
 
NIECH ZE MNIE SZYDZĄ
 
Niech ze mnie szydzą ludzie,
Niechaj się śmieją w głos
Z mych lat przeżytych w złudzie,
Której kłam zadał cios.
 
Niechaj się ze mnie śmieją
I z mej miłości mar,
Co była mi nadzieją
I ogniem moich wiar.
 
Niech się śmieją ze mnie,
Z mych błędów, klęsk i win,
Żem tężył się daremnie,
A trzciną był wśród trzcin.
 
Niech śmieją się ich usta
I przymrużenia ócz,
Że pierś ma dzisiaj pusta,
A myśl – do grobu klucz.
 
Niechaj się śmieją głośno
I urąganiem cisz
Z mogił mych snów, gdzie rosną
Dzisiaj przy krzyżu krzyż.
 
Niech szydzi gardłem całym
Wiatr z mych cmentarnych bram.
Bo ja sam je wyśmiałem
I opłakałem – sam.
Жовтень 21, 2016, 15:03

Я ЙДУ УВ ОСІНЬ...

Я йду ув осінь, а тобі весніє,

І ця різниця ділить нас жорстоко.

Тож на красу твою, що захват сіє,

Дивлюсь, зрікаючись, печальним оком.

 

Та в пущі днів моїх таке ти чудо,

Такий ти рай, що хай згорю до решти –

Для мене навіть креп жалобний буде

Як одсвіт сяйва, що в собі несеш ти.

 

MNIE JESIEŃ CZEKA...

 
Mnie jesień czeka, tobie wiosna wschodzi,

Wszystko nas dzieli, co pory odmienia.

A chociaż czar twój zachwyt we mnie rodzi,

Patrzę na ciebie z żalem wyrzeczenia.

 

Lecz jesteś taką łaską w dni mych głuszy,

Że choć się w sercu swym na popiół zetlę,

Nawet żałoby kir będzie w mej duszy

Wspomnieniem światła zagubionym w świetle.

Жовтень 21, 2016, 14:58

ПРУГ

Ти горда, і чоло, мов з мармуру, ясне;

З докором і жалем, чень, згадуєш мене,

Бо, позирків твоїх не зрозумівши, я

Пройшов тим ранком повз – а ти була б моя.

І уявляєш ти: ось я між мертвих книг,

Холодну міць ума запозичаю в них,

Чи з вежі уночі я, сповнений пихи,

Вивчаю рух зірок і стежу їх шляхи,

Усіх позбувшись туг, немов порожніх злуд,

Із серцем-каменем із найтвердіших руд.

І не вчувається, не мариться тобі:

Щовечір з пристані дивлюсь я у журбі

На море – й думаю: «Це ж друга вже весна

Відтоді, як стяга тремтіла срібляна

На плесі – від судна, що вдаль її несло

Й на води клало пруг і на моє чоло».

 

ZMARSZCZKA

 

Z dumą na czole, zda się, z marmuru wykułem,

Myślisz zapewne o mnie z żalem i wyrzutem,

Żem nie pojął twych spojrzeń i w spotkania rano

Minął cię, choć mieć mogłem bez granic oddaną.

Widzisz mię w wyobraźni, jak nad martwą księgą

Schylony, zimnej myśli zbroję się potęgą

Lub o północy stoję na wieży i w gwiazdy

Patrzący, chłodno badam ich wędrowne jazdy,

Zbywszy się wszystkich tęsknot, jak pustych omamień,

Z sercem skrzepłym, nieczułym i twardym jak kamień.

Nie przeczuwasz, że co dzień, o wieczornej porze,

W przystani cichej patrzę z tęsknotą na morze

I myślę: Oto wiosna przemija już druga,

Jak na tym wód zwierciadle drżała srebrna smuga

Po statku, co ją uwiózł krając gładkość toni

I zostawiając zmarszczkę wodzie i mej skroni.

 

(зі збірки "Квітуча гілка", 1908)

Жовтень 21, 2016, 14:53

ПЕРЕДЧУТТЯ

Той золотий листок тобі на коси впав,
Коли ми йшли удвох у зóлоті алеї, –
Й безцінним скарбом став він для душі моєї.
 
На косах золотих осінній промінь грав,
Я ж в очі зазирав тобі, немов богині,
Бо знав: моє життя в твоїх руках віднині.
 
І руку ти звела, і колихнувсь рукав,
І перла блиснули на пальцях, ніби роси, –
Лілеєю руки ти уквітчала коси.
 
Й змахнула ти листок, що в косах трепетав,
І пойняло мене передчуття зловісне:
Так серце падає у відчай, беззахи́сне,
 
Як золотий листок, що з кіс твоїх упав.
 
PRZECZUCIE
 
Ten złoty liść, co na twe złote włosy spadł,
Gdyśmy kroczyli pustą aleją jesienną,
Stał mi się nagle rzeczą drogą i bezcenną.
 
Blady krąg słońca na cię blask promienny kładł,
A jam w twe oczy patrzał beznadzieją lęku,
Czując, że całe życie moje masz w swym ręku.
 
Podniosła dłoń do czoła, dłoń piękną jak kwiat,
Jakby chcąc dłonią własna przystroić swe włosy,
I błysły w twych pierścieniach perły, jak łez rosy.
 
I strąciłaś liść, który na twych włosach siadł,
I nagle mnie przeczucie zdjęło zabobonne,
Że to gdzieś w rozpacz pada me serce bezbronne,
 
Jak złoty liść, co z twoich złotych włosów spadł.
Жовтень 21, 2016, 14:50

НІ В ПІСНІ, АНІ В СЛОВІ...

Либонь, ні в пісні, ані в слові

Повідати несила,

Що вкрала в мене ти, любове,

І чим нагородила.

 

Яке ти сяєво промінне

І тінь яка хмурна ти –

Про це б писать пером совиним:

Сова – мудрець пернатий...

 

Я бранець твій, і надаремне

Змагати до свободи! –

Вже знаю сліз блаженство щемне

Й гіркóту насолоди.

 

MOC SŁOWA NIE WYPOWIE...

 

Moc słowa nie wypowie cała,
Czar pieśni nie wykaże,
Coś mi, miłości! odebrała,
A coś mi dała w darze.

 

Jakim omroczem tyś ponurem
I światłość w tobie jaka:
Pisać by chyba sowim piórem,
Piórem mądrości ptaka.

 

Oddałem życie ci w haraczu,
Niech się twa moc panoszy!
Bo zrozumiałem szczęście płaczu
I gorycz znam rozkoszy.




Жовтень 21, 2016, 14:46

ВЕСНА

Передчуттям загомоніли далі:

Сніги й льоди відкинувши, земля

В пориві гордощів, у юнім шалі

Свою дівочу вроду оголя.

 

Лани сміються рунню, а дерева,

Нагі й налиті соками, в листву

Ховаються, немов Адам і Єва,

В яких жага збудила кров живу.

 

WIOSNA

 

W powietrzu wieją upojenia szumy,
Spod zasp śniegowych, spod lodowych płyt.
W młodzieńczym szale piękności i dumy
Ziemia odsłania swój dziewiczy wstyd.

 

Pól się zielone śmieją obietnice
I prężne sokiem, nagie ciała drzew
Liśćmi się kryją, jak pierwsi rodzice,
Gdy dreszcz rozkoszy obudził w nich krew.



Жовтень 21, 2016, 14:43

ПРОГУЛЯНКА

І досі золото в очах у мене:

Сьогодні рано

Блукав я там, де осеніють клени,

Журбою гнаний.

 

І досі серце повне голосіння –

Зів’яле листя

Так плаче й опадає в дні осінні

У вітру свисті.

 

О дорогá! Ятрить мене тривога:

Чи ж будуть цінні

Для тебе й серце, й путь моя убога –

Дари осінні…

 

PRZECHADZKA

 

Dotąd mam jeszcze oczy pełne złota
Jesiennych klonów,
Wśród których dziś mnie wodziła tęsknota,
Siostrzyca zgonów.

 

Dotąd mam serce pełne płaczu, którym
Uwiędłe liście
Szumią żałośnie, spadając w ponurym
Wiatru poświście.

 

O, ty tak droga mi! Jakże się boję,
Czyli oceni
Dusza twa nędzę mą i serce moje,
Ten dar jesieni...




Жовтень 21, 2016, 14:41


Сторінка 1 з 2 1 2 »